Wojna domowa na Ukrainie 26.01.2016r.- 341 dzień od nowego rozejmu.


Brygada LITPOLUKRBRIG „jest znakiem, jest symbolem i jest jasnym sygnałem dla wszystkich, którzy chcieliby naruszyć pokój w Europie. Dlatego też przywiązujemy ogromną wagę do jak najszybszego osiągnięcia gotowości operacyjnej, a także do wszystkich działań, jakie są podejmowane w trakcie naszej współpracy”- powiedział wczoraj w Lublinie podczas ceremonii rozpoczęcia funkcjonowania wspólnej polsko-litewsko-ukraińskiej brygady minister obrony narodowej  Antoni Macierewicz.

We wczorajszej ceremonii w Lublinie uczestniczyli też minister obrony Litwy Juozas Olekas i minister obrony Ukrainy gen. Stepan Półtorak.

„Meldunki, jakie odebraliśmy, wskazują na dobrą pracę, dobre zgranie wszystkich trzech batalionów i rzeczywiście wielkie szanse, a może nawet pewność na to, że ta brygada osiągnie gotowość operacyjną w przyszłym roku”– powiedział Antoni Macierewicz dodając, że traktuje współdziałanie w ramach tej jednostki jako „jedną z zasadniczych form naszej współpracy wojskowej na wschodniej flance NATO”.

Minister ukraińskiego MON-u Stepan Półtorak powiedział natomiast, że:

„My traktujemy brygadę jak swego rodzaju lokomotywę, która ciągnie do góry naszą armię. Dzięki temu, że oficerowie tutaj ćwiczą, podnoszą swoją jakość. Myślę, że będziemy mogli sprawdzać osiągnięcia armii ukraińskiej także w oparciu o sukcesy żołnierzy w ramach tej brygady. Jestem przekonany, że dla żołnierzy litewskich i polskich funkcjonowanie w tej wspólnej brygadzie będzie korzystne, ponieważ będą mogli przejmować doświadczenia bojowe, które posiadają żołnierze ukraińscy. Także na bazie tej brygady będziemy mogli przećwiczyć różne plany i warianty, które opracowujemy”.

Na pytanie jednego z dziennikarzy:

„Czy brygada tan będzie ewentualnie uczestniczyć w misji pokojowej na wschodzie Ukrainy?”

Minister Półtorak odpowiedział, że:

„Brygada osiągnie pełną zdolność operacyjną w roku 2017. Ja jestem przekonany, że integralność terytorialną Ukrainy odzyskamy już w roku 2016”

Głos podczas ceremonii zabrał również litewski minister obrony narodowej Juozas Oleksas mówiąc, że:

„Jestem przekonany, że wraz z funkcjonowaniem tej brygady, im dalej tym bardziej Ukraina będzie przygotowana do tego aby powstrzymać agresję”.

Przypomnę, że litewsko-polsko-ukraińska brygada powstała w wyniku umowy międzypaństwowej podpisanej we wrześniu 2014 roku, a więc w kilka miesięcy po rozpoczęciu tzw. operacji antyterrorystycznej (ATO) przez kijowskie władze w Donbasie i w momencie, gdy okazało się, że biorące w niej udział ukraińskie wojska poniosły klęskę, zaś sama operacja zakończyła się fiaskiem. Doprowadziło to wtedy do pierwszych rozmów w Mińsku mających na celu zażegnanie konfliktu na drodze pokojowej.

Ale wracając do tematu, a więc po pierwsze; brygada w momencie podpisywania umowy o jej powołaniu miała uzyskać pełną gotowość bojową do końca ubiegłego roku. Teraz termin ten przesunięto o kolejny rok i gwarancji na to, że zostanie on dotrzymany nadal nie ma żadnych.

Po drugie; proszę zwrócić uwagę jak rozbieżne są oczekiwania każdej ze stron umowy o powołaniu brygady LITPOLUKRBRIG.

I tak, polski minister MON mówi o symbolu i jasnym sygnale jaki stanowi jej powołanie dla tych wszystkich, którzy chcieliby naruszyć pokój w Europie.

Ukraiński minister widzi jej rolę jako lokomotywy, która pociągnie ukraińską armię do góry.

Zaś minister litewskiego MON Juozas Oleksas wyraził opinię, że wraz z funkcjonowaniem tej brygady, Ukraina będzie bardziej przygotowana do tego, żeby powstrzymać agresję.

Czy nie za dużo rozbieżnych zadań stawia się tej mającej liczyć niewiele ponad 4,5 tys. żołnierzy międzynarodowej jednostce wojskowej?

Pytanie tym bardziej jest zasadne, bo kwestia uzbrojenia jej nadal stoi pod wielki znakiem zapytania ze względu na brak odpowiednich środków.

Jest to trzecie podejście do reanimacji pomysłu powołania tej brygady widmo, która jest pozostałością 3 brygady z Lublina, w obecnym składzie batalionów zmechanizowanych w Chełmie i Zamościu, które to obecnie podlegają pod dowództwo 1 Brygady Pancernej w Wesołej pod Warszawą, która zaś organizacyjnie przynależy do 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej w Elblągu.

Tak więc 16 Pomorska Dywizja Zmechanizowana wraz z polską częścią brygady LITPOLUKRBRIG ma stanowić główne siły zdolne ochronić Polskę przed domniemaną agresją na wschodnią flankę NATO.

Jak sądzę, raczej jej znaczenie jest symboliczne, co podkreślił szef polskiego MON Antoni Macierewicz, ale jednocześnie nie jest ono żadnym jasnym sygnałem dla wszystkich tych, którzy chcieliby naruszyć pokój w Europie, co w tym samym zdaniu podkreślił tenże Antoni Macierewicz.

Powstanie tej brygady można uznać jedynie (jeśli w końcu uda się doprowadzić do zakończenia procesu osiągnięcia przez nią zdolności bojowej) jako polityczny symbol bardzo kosztownej głupoty, który nic nie zmieni, ale za który my wszyscy zapłacimy z własnych kieszeni.

Na zakończenie tego wątku dodam, że po podpisaniu umowy o powołaniu litewsko-polsko-ukraińskiej brygady, której celem miało być wejście do NATO Ukrainy tylnymi drzwiami, a więc również obrona przez sojusz Polski i Litwy w przypadku wejścia brygady w konflikt zbrojny z wojskami rosyjskimi, niemiecki generał Egon Ramms rozwiał te płoche nadzieje.

Otóż wg. niemieckiego generała umowa sojuszu nie zobowiązuje żadnego z jej członków do działań militarnych. „Nie ma obligatoryjnego obowiązku wzięcia udziału w akcji militarnej”, bo „poszczególne państwa członkowskie suwerennie decydują, czy w tej reakcji czy nie”– wyjaśnił generał Egon Ramms.

Tak więc użycie tej brygady do ewentualnej misji na Ukrainie, a nawet domniemane zaatakowanie jej przez „rosyjskiego agresora” nie spowoduje żadnej reakcji pozostałych członków sojuszu NATO.

Chyba w tej sprawie sytuacja jest jasna?

Ale niestety nie jest ona jasna dla obecnego MON w Polsce, któremu mami się kolejna samobójcza katastrofa, w której nie zginie sto osób tylko wiele tysięcy polskich żołnierzy. Dobrze chociaż, że przy tej okazji nie padła deklaracja o tym, iż „nie oddamy nawet guzika”, bo wiadomo jak tego typu deklaracje kończą się dla naszej Ojczyzny.

Kto nami rządzi?- chciałoby się na koniec zapytać.

http://www.dw.com/pl/niemieccy-eksperci-polsko-litewsko-ukrai%C5%84ska-brygada-mo%C5%BCe-u%C5%82atwi%C4%87-ukrainie-wej%C5%9Bcie-do-nato/a-17511611

Na koniec przypomnę jeszcze historię powstania tej brygady:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Brygada_litewsko-polsko-ukrai%C5%84ska

http://www.defence24.pl/240318,powstaje-polsko-litewsko-ukrainska-brygada-podpisano-porozumienie

Znajdź różnice na powyższych zdjęciach:)

No i kilka zdjęć z tej niebywałej uroczystości:

 

***

Na tym kończąc ten przydługi wstęp, przechodzę teraz do relacji z kolejnego dnia wojny domowej na południowo-wschodniej Ukrainie.

W dniu wczorajszym sytuacja uległa radykalnej poprawie, i poza lokalnymi incydentami polegającymi na wymianie strzałów nie dochodziło w Donbasie do innych znaczących incydentów. Może mieć na to wpływ kolejna runda rozmów w podgrupie politycznej, która o godzinie 13:00 czasu lokalnego rozpocznie rozmowy w Mińsku. Następna tura rozmów ma się toczyć w godzinach 10:00-15:30 w dniu jutrzejszym.

Dodam, że również strona ukraińska jak dotychczas nie przekazała żadnych informacji o incydentach militarnych w ciągu ostatniej doby.

Natomiast obecnie bardzo poważny problem po stronie ukraińskich wojsk stanowią straty niebojowe, które spowodowane są nadużywaniem alkoholu, środków psychotropowych, niewłaściwym odżywianiem i umundurowaniem nie przystosowanym do warunków zimowych, bardzo złymi warunkami zakwaterowania na linii frontu, braku ogrzewania, stresem i ostatnio masowym zarażeniu się  wirusem świńskiej grypy.

Te straty wśród ukraińskich żołnierzy, uczestniczących w operacji ATO, obecnie przewyższają wielokrotnie straty będące wynikiem prowadzonych walk.

Jak widać, po raz kolejny sprawdza się znana z historii reguła, że z „generałem zimą” jeszcze nikomu nie udało się wygrać.

***

Jak potwierdził szef rosyjskiej dyplomacji, Siergiej Ławrow; Rosja w 2016 roku będzie domagała się skuteczniejszej realizacji porozumień pokojowych podpisanych w Mińsku:

„Nie wszystko zostało zrobione, a szczególności dotyczy to tych zobowiązań dotyczących podjęcia bezpośredniego dialogu z Donieckiem i Ługańskiem, w zakresie rozwiązania problemów politycznych dotyczących ukraińskiego kryzysu. Dlatego też zdecydowaliśmy się kontynuować pracę w 2016 roku, z tym że cele pozostają ciągle takie same, gdyż wszystko jest ustalone w sposób jednoznaczny.  W Mińsku będziemy się domagać ścisłej zgodności z podpisanym porozumieniem, co zostało wcześniej ustalone dzięki wspólnemu wysiłkowi w ramach spotkań przywódców ‚formatu normandzkiego,”.

Kilka dni temu, podczas wystąpienia w Strasburgu premier Beaty Szydło, powiedziała ona, że nasz kraj przyjął już 1 mln uchodźców z Ukrainy.

Na te słowa z oburzeniem zareagował ukraiński ambasador w Polsce Andrij Deszczyca, mówiąc, że:

„Ukraińcy w Polsce to nie uchodźcy, a migranci ekonomiczni. (…) Pani premier mówiła o uchodźcach z Ukrainy, ale nie ma uchodźców z Ukrainy w Polsce. Chodzi o osoby, które przyjeżdżają i przebywają tutaj legalnie, pracują, studiują, płacą podatki i do pewnego stopnia przyczyniają się do rozwoju polskiej gospodarki. Oni nie są uchodźcami, nie dostali takiego statusu i w związku z tym nie dostają żadnej pomocy socjalnej (…) Biorąc pod uwagę liczbę wiz wydanych w poprzednich latach i natężenie ruchu przygranicznego podejrzewam, że w ciągu roku może przebywać na terenie Polski do miliona Ukraińców. Ale to nie są uchodźcy, należy ich nazwać migrantami ekonomicznymi. (…) Migranci ekonomiczni z Ukrainy w Polsce mają bardzo dobrą opinię, są dobrze wykształceni, z dobrymi kwalifikacjami, dobrze się socjalizują w Polsce, nie słyszałem w ostatnich latach o większych konfliktach pomiędzy Ukraińcami a Polakami, choć tak dużo jest tutaj Ukraińców”

I premier polskiego rządu i ukraiński ambasador mają częściową rację, bo premier Szydło miała na myśli studentów z Ukrainy, których pobyt w Polsce jest finansowany z środków budżetowych, a więc pomimo, że formalnie nie są oni uchodźcami, to są utrzymywani przez nasz kraj.

Natomiast ambasador Deszczyca miał rację mówiąc o zdecydowanie większej liczbie Ukraińców, którzy przebywają w naszym kraju z przyczyn ekonomicznych, często podejmując pracę nielegalnie.

Summa summarum oboje przyznali, że obecnie w Polsce przebywa około 1 milion Ukraińców i jak sądzić należy jest to dopiero pierwsza fala napływu do naszego kraju rzesz ukraińskich „migrantów ukraińskich”. Jakie to spowoduje szkody społeczne zapewne w najbliższej przyszłości odczujemy na własnej skórze i w kieszeniach.

 

Na koniec kilka zdjęć:

Donieck- wczoraj przeprowadzono prewencyjną kontrolę bezpieczeństwa połowu ryb z lodu na zbiornikach wodnych w Doniecku.

 

I jeszcze kilka aktualnych filmów:

***

***

Pozdrawiam.

130 uwag do wpisu “Wojna domowa na Ukrainie 26.01.2016r.- 341 dzień od nowego rozejmu.

    • Tyle też podawał Poroszenko, że wyniosą podwyżki dla żołnierzy KONTRAKTOWYCH 🙂
      I w tym jednym słowie zawiera się cały problem, ci którzy zostali wzięci w kamasze prawdopodobnie nie mogą liczyć na podwyżki. Znowuż żołnierze kontraktowi mają o tyle przej***ne , że w każdej chwili mogą dostać rozkaz by iść do ataku na linie separatystów.A przyznam ,że za 10000 hrywien (1600 zł) oficer , albo szeregowy za 7000 hrywien (1200 zł)nie sądzę by żołnierze się bardzo narażali.
      Obecne podwyżki były konieczne, bo według pogłosek większość „kontraktowych” miała zamiar opuścić szeregi niezwyciężonej UA. Przyczyny były stricte ekonomiczne. Po prostu za 2500 hrywien nie da się utrzymać rodziny.
      Kijów MUSIAŁ podwyższyć żołd ,bo inaczej nie miałby kim walczyć.

      Polubione przez 3 ludzi

Możliwość komentowania jest wyłączona.