Wojna domowa na Ukrainie 30.04.2016r.- 434 dzień od nowego rozejmu.


 

 

Pełniący obowiązki szefa MON Antoni Macierewicz popisał się tym razem autentycznymi zdolnościami profetycznymi. Otóż przestrzegając przedwczoraj, że „będziemy poddawani różnym prowokacjom” niestety, ale wywołał wilka z lasu.

Przypomnę, że słowa te padły podczas programu „Radia Maryja”:

„Przed szczytem NATO będziemy poddawani różnym prowokacjom, które mają stworzyć wokół Polski atmosferę państwa, które burzy pokój na świecie” – powiedział szef MON Antoni Macierewicz, komentując doniesienia o rzekomej kolizji okrętów podwodnych z Polski i Rosji

Sprawa przywołanego przez Antoniego Macierewicza incydentu polegała na tym, że

Według rosyjskiej agencji „Interfax”, która powołała się na informację przekazaną przez telewizję „REN TV” do incydentu doszło kilka dni temu. Cytując własne źródło, stacja podała, że rosyjska jednostka nie została poważnie uszkodzona i po wynurzeniu odpłynęła do swojej bazy. „REN TV” dodała, że polski okręt po wynurzeniu trzeba było holować z miejsca zdarzenia.

Pewnie przeprowadzono na polski okręt podwodny ORP „Orzeł” abordaż, ale zakończyć się musiał niepowodzeniem, bo zdołał on bezpiecznie (jak to każdy polski okręt podwodny potrafi) skierować się do najbliższego polskiego portu morskiego.

Jednocześnie rosyjska telewizja przekazała również, że Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej jak dotąd nie skomentowało incydentu.

ORP „Orzeł” i wszystkie pozostałe polskie okręty podwodne należą do 3. Flotylli Okrętów w Gdyni. Jej rzecznik kmdr ppor. Radosław Pioch, pytany o doniesienia rosyjskich mediów, zdementował je:

„Nic takiego nie miało miejsca. Żaden z okrętów 3 Flotylli Okrętów nie uczestniczył w żadnym zdarzeniu na morzu. Wszystkie okręty podwodne stacjonują w tej chwili w porcie” – powiedział „PAP” Pioch.

Dodał, że ORP „Orzeł” w ostatnich dniach wychodził w morze na próby morskie, ale cały czas znajdował się w położeniu nawodnym:

„Nie wchodził pod wodę i nie opuszczał polskich wód terytorialnych” – powiedział rzecznik 3 Flotylli Okrętów w Gdyni.

Tak więc po poprzednich incydentach na Morzu Bałtyckim (prawdziwych czy też tylko wymyślonych), które szef polskiego MON nazwał „prowokacjami”, dojść miało do kolejnej, tym razem przedwczoraj o czym poinformowała amerykańska telewizja „CNN”.

Otóż według„CNN”, która powołała się na dwóch przedstawicieli obronności USA, rosyjski samolot myśliwski Su-27 miał „wykręcić beczkę nad amerykańskim samolotem zwiadowczym RC-135 w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Bałtykiem”.

Rzecznik europejskiego dowództwa sił USA Danny Hernandez powiedział, odpowiadając na pytanie zadane przez „CNN”, że jest to drugi taki incydent w tym miesiącu. Poprzedni wydarzył się 14 kwietnia, a rosyjski Su-27 zbliżył się wtedy na odległość 15 metrów do końcówki skrzydła amerykańskiego RC-135.

Nie wiadomo jak sytuacja wyglądała w tym przypadku na prawdę, ale można sobie już zadać kilka pytań.

A więc: co robił tam amerykański samolot zwiadowczy RC-135?

Dlaczego ostatnio nad Bałtykiem w rejonie granicy morskiej FR tak często pojawiają się amerykańskie samoloty zwiadowcze?

Jaki jest cel tych misji?

Gdzie dokładnie znajdował się amerykański samolot w momencie wykonania koło niego „beczki” przez rosyjski Su-27?

Kiedy amerykańskie dowództwo wojskowe udostępni materiały filmowe z tych incydentów, a więc tego z dnia 14 kwietnia i ostatniego, o którym wczoraj poinformowało „CNN”?

Jak sądzę, każdy chciałby zobaczyć rosyjskie akrobacje powietrzne samolotu myśliwskiego Su-27, a szczególnie w jego wykonaniu „beczkę”.

No chyba, że jest to beczka śmiechu- zwana inaczej kaczką dziennikarską- to raz. Więc jasne jest, że z oczywistych względów nie ma co pokazać. A po drugie, że może również nie ma czym się pochwalić, bo prowokują niestety Stany Zjednoczone- o czym oczywiście wcześniej został poinformowany szef polskiego MON, stąd te jego ostatnie  zdolności „profetyczne”– zaś Rosja tylko na te prowokacje reaguje pokazując, że jest w każdej chwili gotowa do odparcia zagrożenia i jednocześnie trzyma czujnie rękę na pulsie.

No i na koniec jeszcze ostatnie pytania w tym wątku:

Do czego tego typu prowokacje mają prowadzić?

Czy tylko chodzi Amerykanom, aby mieć pretekst do przerzucenia swych sił bliżej granic z Rosją?

Czy też, może szykowana jest jakaś grubsza operacja?

***

Na tym kończąc ten wstęp, przechodzę teraz do relacji z kolejnego dnia wojny domowej na południowo-wschodniej Ukrainie.

Nie wiem czy obiecane któryś już raz, ścisłe zawieszenie broni na okres rozpoczynających się jutro prawosławnych świąt Wielkanocnych będzie przestrzegany, ale wczoraj nadal ukraińskie wojsko prowadziło ostrzał celów wojskowych i cywilnych na terenie DRL i ŁRL, prowokując jednocześnie do lokalnej wymiany ognia i wywiązywania się walk.

I tak, od godzin wieczornych ukraińskie wojsko przeprowadziło ostrzał- przy użyciu moździerzy kaliber 120 i 82 mm, czołgów, granatników i broni ręcznej, w tym snajperskiej- obrzeży Doniecka i rejonu miejscowości Mariupol na odcinku frontu południowego. Ostrzał z przerwami trwał do wczesnych godzin rannych, do godziny 05:00.

Najbardziej intensywnie zostały ostrzelane okolice punktu kontrolnego znajdującego się na przeciwko miejscowości Jasinowata na strategicznej trasie łączącej Donieck z Gorłówką.

Tam ukraińscy żołnierze wystrzelili łącznie 51 pocisków kaliber 120 mm i 102 pociski kaliber 82 mm. Ukraińscy żołnierze prowadzili też w tym rejonie ostrzał z broni snajperskiej.

Na odcinku frontu południowego ostrzeliwane były okolice miejscowości Dokuczajewska, oraz Sachanka i obrzeża Komiternowa.

Strona ukraińska poza bardzo lokalnymi i mało intensywnymi walkami oraz wymianą ognia nie odnotowała za ostatnią dobę jakiś poważniejszych incydentów.

Podano tylko, że według danych ONZ na terenie Donbasu, od rozpoczęcia przez siły zbrojne Ukrainy i jednostki obrony terytorialnej oraz bataliony ochotnicze tzw. operacji antyterrorystycznej, do dnia dzisiejszego zginęło 9333 cywilów. Oczywiście zdecydowana większość z nich zginęła w wyniku celowego ostrzału prowadzonego przez ukraińską ciężką artylerię na cele cywilne.

***

Wykonawcą zamachu na szefa władz DRL Aleksandra Zacharczenkę miał być Maksim Terentjew. Został on zwerbowany przez ukraińską Służbę Bezpieczeństwa z Artiemowska- znajdującego się pod kontrolą sił ATO- w lutym 2015 roku. Do kwietnia bieżącego roku- po wysłaniu go na teren DRL- był zaangażowany w zbieranie informacji na temat Aleksandra Zacharczenki. Następnie dostał rozkaz wyeliminowania przywódcy DRL. Zamach miał być wykonany przy pomocy ładunku wybuchowego w grzejniku, który zakupił w Doniecku. Za dokonanie zamachu miał uzyskać wynagrodzenie w wysokości 100 tysięcy dolarów amerykańskich (ok. 400 tys. złotych):

Poniżej jeszcze krótka relacja filmowa z ogłoszenia oficjalnego komunikatu przez służbę prasową MBP DRL w sprawie planowanego zamachu na Aleksandra Zacharczenkę:

 

Na koniec kilka aktualnych filmów:

***

 

 

 

Pozdrawiam.

47 uwag do wpisu “Wojna domowa na Ukrainie 30.04.2016r.- 434 dzień od nowego rozejmu.

Możliwość komentowania jest wyłączona.